( bez flesza)
nie miałam za wielu opcji w zmianie koloru. Po krótkim namyśle postanowiłam zrobić delikatną ombre. Chciałam miec odrobinę jaśniejsze refleksy, bo moja prawie czerń od dawna spędza mi sen z powiek.
Pan fryzjer szalenie sympatyczny i zamiłowany w swojej pracy pochwalił moje włosy, według niego są bardzo zdrowe i mocne, co u kręconych włosów nie jest łatwe do uzyskania.
Jednak gdy przez 57 min ( widziałam na specjalnym zegarze, który mierzył czas zabiegu) na końcówkach trzymałam mocny rozjaśniacz przez chwile pożałowałam swojej decyzji. Myślałam, że mogę się pożegnac z połową włosów. I tu Pan fryzjer udowodnił, że wie co robi, bo moje włosy mimo delikatnego przesuszenia ( które już udało mi się zupełnie zlikwidować) były w bardzo dobrej kondycji. Zero porozdwajanych końcówek i strat :)
Poniżej kilka zdjęć na których widać jak obecnie ( 31.03) prezentują się moje włosy:
Z fleszem
Bez flesza:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz