Witajcie :)
Nie będę robić długich przemów, bo z pewnością każda z Was słyszała już wszystko o wysławianej wszem i wobec szczotce Tangle Teezer. No właśnie wszystko...... czy aby na pewno?
Jest wiele opinii mówiących o tym, że ten gadżet wygładza włosy, z łatwością je rozczesuje- tak to wszystko prawda- ale z punktu widzenia dziewczyn o włosach prostych/falowanych/ nisko/średnioporowatych. A co z tą częścią, którą natura obdarzyła kręconymi włosami o wysokiej porowatości?
Tu sprawa ma się trochę inaczej.
Faktem pozostaje to, że po rozczesaniu włosy są niebywale miękkie i gładsze, ale przecież większość kręconowłosych nie będzie czesać czupryny na sucho- i tu pojawia się kolejne pytanie " czy zatem warto kupować gadżet o wartości 30-40 zł, jeżeli będziemy jej używać raz na kilka dni do czesania na mokro?"
Moja odpowiedź brzmi : tak i nie (taaa wiem ''bardzo' pomocne) :D
Z jednej strony szczotka może nie poradzić sobie z dotarciem do każdego pasma (jeśli mamy bujną czuprynę) lub znacznie wydłużyć proces rozczesywania. No i bądźmy szczere, pieniądze, które wydałybyśmy na nie/zbędny zakup można było by przeznaczyć na odżywkę, olejek czy dobry grzebień z szeroko rozstawionymi ząbkami, który jest pewniejszy :)
Z drugiej strony ( mówię subiektywnie, na podstawie własnych doświadczeń) szczotka bardzo pomogła mi przy wydobyciu skrętu, co widać choćby na zdjęciach z poprzedniego wpisu. ALE żeby nie było tak pięknie to tangle teezer działa tylko jeżeli czeszę włosy w określony sposób, a mianowicie:
Po umyciu i nałożeniu odżywki b/s pochylam się do przodu i rozczesuję włosy w kierunku od karku do czoła.
O tak:
Efekt: przyjemny masaż skóry głowy, włosy podniesione u nasady oraz zdefiniowany skręt załatwione za jednym zamachem :)
Jeżeli natomiast rozczeszę je na mokro w tradycyjny sposób skutkuje to wygładzeniem ( a raczej przyklapem) u nasady i "czymś" na reszcie włosów. Tak samo w przypadku rozczesania na sucho.
Mam nadzieję, że mój wpis naprowadzi Was na właściwą decyzję w kwestii zakupu Tangle Teezer (jeżeli jeszcze jakimś cudem jej nie macie).
I bym zapomniała- swoją szczotkę kupiłam w Rossmannie za 34 zł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz